To już prawie półtora roku, jak w naszej wspólnocie parafialnej powstała wyrwa, niepowtarzalna i nie do załatania – Pan Bóg powołał do siebie Michała Haniszewskiego. Zawsze cichego, skromnego, niekiedy najpierw coś robiącego, a dopiero później tłumaczącego; będącego czasami motorem, a czasami spychaczem torującym drogę dla szeregu inicjatyw, które były słuszne i konieczne. Dopiero brak Pana Michała pokazuje, jakim ważnym był elementem budowli, którą zwiemy wspólnotą parafii św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu. Ostatniego dnia września, na mszy św. o godz. 12.00, modliliśmy się szczególnie o życie wieczne dla śp. Pana Michała. Były poczty sztandarowe organizacji związkowych NSZZ Solidarność, władze regionalne Związku, pan wojewoda, jako przedstawiciel władz państwowych (wręczył córce p. Michała pośmiertnie przyznane wysokie odznaczenie), była wreszcie promocja książki o Panu Michale (pewnie będzie można ją jeszcze dostać w kancelarii albo w punkcie prasowym). On sam pewnie nie wytrzymałby nawet do połowy uroczystości. Zszedłby do salki Duszpasterstwa Ludzi Pracy, przygotowałby szklanki dla gości, rozłożyłby ciasto… Bo o ludzi i upamiętnienie ich dobrych dzieł najbardziej Mu chodziło…