Duchowość Jezuicka oparta jest na Ćwiczeniach Duchownych św. Ignacego Loyoli i na Konstytucjach Towarzystwa Jezusowego napisanych pod jego dyktando. Dla jezuitów kluczowym doświadczeniem jest osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem wspomagane przez ćwiczenia duchowne: medytacje, kontemplacje ewangeliczne, rachunek sumienia, umartwianie własnej woli itp. Bierzemy w tym przykład z naszego założyciela, który po swoim nawróceniu chciał służyć już nie królowi doczesnemu, ale Królowi wiecznemu. Chodziło o bardzo realną służbę. Chciał Mu służyć tam, gdzie On służył ludziom, tj. w Ziemi Świętej. Gdy to okazało się niemożliwe, postanowił służyć namiestnikowi Chrystusowemu na Ziemi, tzn. papieżowi. Stąd nasz szczególny związek z biskupem Rzymu, który może nas posyłać, gdzie chce i powierzać nam różne zadania.
Taka gotowość do pójścia nawet na krańce świata wymaga od nas mobilności. Dlatego jezuici nie prowadzą monastycznego trybu życia, nie odmawiają brewiarza w chórze i nie powinni szczególnie „dopieszczać” śpiewanej liturgii. Za to winni być kontemplatywni w działaniu i odnajdywać Boga we wszystkim. Taki tryb życia wymaga sił i zdrowia, więc asceza kładzie u jezuitów nacisk bardziej na umartwianie woli, a nie ciała. Wiąże się to też z naszym posłuszeństwem, które powinno dążyć nie tylko do ślepego wykonywania poleceń, ale jeszcze doskonalej do próby przekonania własnego rozumu co do słuszności misji jaką otrzymujemy.
Ponieważ staramy się włączyć w perspektywę papieża, a więc w patrzenie uniwersalne, widzimy, że dobro im bardziej powszechne, tym bardziej Boże. Jest to jedno z kryteriów naszych wyborów. Hasło Ad maiorem Dei gloriam mówi też o szukaniu większej chwały Bożej. Jest to charakterystyczne magis jezuickie nie pozwalające nam zadawalać się byle czym w naszej pracy. Będąc ubogimi, by być wolnymi, gotowymi do służby, jednocześnie używamy jak najlepszych środków w naszej pracy apostolskiej, by osiągnąć jak najdoskonalsze cele. Stąd osobiście ubodzy jezuici tworzyli szeroką sieć kolegiów, uniwersytetów, bogatych kościołów czy wręcz stworzyli państwo indiańskie (redukcje). Liczne kontemplacje, jakim się oddajemy, nie są bez wpływu na to, że w jezuickich szkołach rozkwitł teatr. W nim, podobnie jak w kontemplacji, staramy się, zwłaszcza sceny biblijne, aplikować do naszego życia, „angażując” zmysły. Duchowość jezuicka jest bardzo zmysłową duchowością. Aby pójść za Chrystusem trzeba Go pokochać. Ale, by Go pokochać, trzeba Go poznać. Stąd zaangażowanie wszystkich naszych zmysłów.
Taka duchowość pozwala nam przenikać różne kultury, patrzeć oczyma Stwórcy na Chińczyków i Hindusów, Indian i Arabów, ubogich i bogatych, wojujących i sytych, rozpolitykowanych i internautów. Wszędzie możemy zobaczyć głód Dobrej Nowiny. Stąd jezuitom nie po drodze z mentalnością oblężonej twierdzy.
Takie patrzenie na świat wymaga nie tylko ruchliwości fizycznej, ale i mentalnej. Musimy ciągle szukać woli Bożej, a nie zadawalać się tym, że już ją znaleźliśmy. Stąd nieustanne rozeznanie dotyczy nie tylko stanu naszej duszy, ale i tego jak możemy pomóc tak różnym ludziom w ich drodze do Boga. Bo dla nas chwałą Bożą jest zbawiony człowiek, czyli człowiek w swojej pełni.
Opracował JS